22.01.2005 :: 23:20
KOCHAM ŻYCIE, KTÓREGO NIENAWIDZE NIENAWIDZE ŻYCIA, KTORE KOCHAM ten dzien byl po prostu najgorszy... nie chce go pamietac... caly czas plakalam od rana... placze nadal...i juz mnie oczy bola... byl u mnie Łukasz... przyniósł płytke... pytał czy sie spotkamy jeszcze, czy porozmawiamy na spokojnie i tak szczerze... bo chciałby bardzo... odpowiedziałam ze nie, bo nie widze sensu ... jednak później zadzwoniłam do niego i powiedziałam że jeśli bedzie mial jeszcze ochote i czas to zeby sie odezwal to moze sie ustawimy... ale to wszystko znowu boli... stracilam kogos kogos przy kim zapomnialam choć na chwile o swoich kłopotach, problemach... kogos , kto stal sie wazny... kogo bylam w stanie pokochac nie od razu , stopniowo ale moglam to zrobic... kogoś... Piotrek... przepraszam że to sie tak zaczelo... przepraszam ze to sie tak skończyło... dziekuje ze byles... mam nadzieje ze kiedys sie jeszcze spotkamy jestes kims naprawde bardzo waznym dla mnie... pozwolileś mi chociaz troche znowu zyc normalnie pamietam o Tobie i mysle caly czas... naprawde nie obwiniam Cie za nic... prosze, ułóż sobie zycie tak, abys był naprawde bardzo szcześliwy zycze Ci tego bo ja sie bede bardzo cieszyla jeśli Ty bedziesz szczesliwy... odezwij sie czasem i powiedz jak jest... bede czekala... a ja...??? ja jestem znowu beznadziejnie zagubiona... nie wiem czy dam rade... sama... skrzydla zgubiły sie znowu... BOŻE POMÓŻ